niedziela, 24 marca 2013

Essence Get Big Lashes! Volume Boost Mascara - recenzja

Heeej:*

Dzisiaj obiecana i wyczekiwana przez wiele z Was, recenzja pogrubiającego tuszu do rzęs z Essence Get Big Lashes.
Tusz ten zakupiłam w drogerii Natura za około 10-11 zł/12 ml. Jest to moje drugie opakowanie, więc już samo tam powinno podpowiedzieć Wam, że tusz ten bardzo lubię :)
Przyjrzyjmy się najpierw opakowaniu i szczoteczce.

 
Opakowanie zwykłe, proste, grube. Czarne z różowo-zółtą nazwą. 





Szczoteczka duża. Bardzo:) Ale wygodna. Pogrubiona pośrodku, trochę w kształcie jajka. Posiada mnóstwo cieniutkich, syntetycznych włosków.

*****

A teraz najważniejsze. Efekt na rzęsach!


Od lewej:
-gołe rzęsy
-jedna warstwa tuszu
-trzy warstwy tuszu

Dziewczyny co tu dużo mówić, dla mnie tusz jest świetny! Aplikacja pomimo dużej szczoteczki jest łatwa i szybka. Tusz ładnie rozczesuje rzęsy nie sklejając ich i nie tworząc grudek. Utrzymuje się na rzęsach do momentu zmycia, jedynie pod koniec swojej świeżości, po paru godzinach lubi się troszkę osypywać, ale który tusz, będąc blisko dna tego nie robi?
Jedna warstwa tworzy ładny naturalny efekt. Trzy warstwy (zawsze nakładam trzy, przy każdym tuszu) rzeczywiście dają efekt pogrubienia i otwierają oko.

Nie wiem co więcej można napisać o tuszu:)

Ocena 10/10

Na pewno będę próbowała innych tuszów i na pewno nie raz jeszcze wrócę do tego:)

Koniecznie dajcie mi znać czy znacie ten tusz? U Was też się tak świetnie sprawdza? 

Ahh i co sądzicie o moim nowym nagłówku?:)
Z poprzedniego zrezygnowałam. Nie podobał mi się wcale, więc postawiłam na prostotę.

Pozdrawiam ;**

wtorek, 19 marca 2013

Glossybox Marzec'13

Witam Was!
Dziś przychodzę do Was z zawartością marcowego glossybox :)
Jest to moje pierwsze pudełko, które dotarło do mnie właśnie dzisiaj. Przede mną jeszcze dwa, ponieważ z okazji Dnia Kobiet mój K. jako prezent zamówił mi trzymiesięczną subskrypcję :) Czy zamówię kolejne? To się okaże...

Już samo to, że to moje pierwsze pudełeczko jaram się tym niezmiernie:D Odpakowywanie go i oglądanie zawartości sprawiło mi ogromną frajdę. Ogólnie z zawartości jestem bardzo zadowolona, żadnego z tych kosmetyków wcześniej nie używałam.

Przejdźmy do sedna! 
Co znalazłam w swoim pudełku?




 Jelly Pong Pong błyszczyk w kredce
już sama nazwa baaardzo mi się podoba, dodatkowo jest to produkt pełnowymiarowy;) Błyszczyk w kredce? Hmm... Pierwszy raz spotykam się z taką formą błyszczyka, powiem Wam, że miałam ochotę na różowe, ale jak to w życiu bywa dostałam czerwone (ja bym to określiła, na ciemny róż wpadający w czerwień, ale ok zostańmy przy tym, że to kolor czerwony) Nigdy nie nosiłam czerwieni na ustach, choć ostatnio pod postem o czerwonej szmince właśnie, jednej z blogerek, pisałam że może się do niej przekonam, do czerwieni rzecz jasna. I teraz mam ku temu okazję:) Pierwsze wrażenie jest pozytywne, ale po domu mogę chodzić wymalowana jak clown i nie będzie mi to przeszkadzać :D Zobaczymy czy błyszczykokredka zda egzamin przy okazji wyjścia w niej, a jeśli tak to na pewno znajdę coś tańszego niż 60 zł ;)

Lierac płyn micelarny
 Dostajemy od Glossybox 50 ml tego produktu. Ostatnio bardzo polubiłam micele, więc cieszę się z jego otrzymania. Nic więcej póki co Wam o nim nie powiem.

Artego preparat odbudowujący do włosów
Dostajemy pełny wymiar jednej buteleczki czyli 8 ml. Cena za komplet, czyli sztuk 16 trochę mnie przeraża i ciekawa jestem czy na podstawie tej jednej buteleczki będzie można coś stwierdzić. Tak czy siak, jako że mam bzika na punkcie włosów jestem zadowolona :)

Clarena dermo naprawczy krem
Glossybox daje nam 30ml produktu, czyli całkiem sporo. Krem z witaminą U - pierwszy raz się z tym spotykam, ale grzebiąc w internecie doczytałam się, że ta witamina właśnie za zadanie ma mniej więcej bardzo szybko regenerować naszą skórę, dodatkowo ma dobrze chronić skórę przesuszoną.
Sprawdzę ;)

Bath&Body Works balsam Pink Chiffon.
I tu jestem kupiona! Czym? Zapachem! Jak zwykle przepadam, za rześkimi i świeżymi zapachami, tak ten balsam ma zapach zdecydowanie słodki, ale piękny! Dostajemy pełny produkt 88 ml - mało! Dlatego będę używać go oszczędnie i pewnie tylko na same dłonie :)


A wszystkie te dobrocie schowane były takiej oto kosmetyczce, którą z pewnością nie raz wykorzystam


Dodatkowo w środku znajdowały się 
-ulotka z opisami kosmetyków
- Zniżka na answear.com (przy zakupie 300zł dostajemy rabat 100zł)
- i mini przewodnik po wybranych krajach :)




To wszystko na dzisiaj!
Pozdrawiam ;**

niedziela, 10 marca 2013

Haul time!

Hej!:)

Dziś ponownie mały szybki haul - kosmetyki tylko potrzebne, uzupełniające braki i nic nadprogramowego :D



 Waciki Carera 
 zakupione w Biedronce za ok.5zł, moje ulubione i cóż więcej się nad nimi rozwodzić? :)
 Żel pod prysznic FA Sensual & Monoiblossom
 Natura kupiony za ok. 6 zł. Zapach! Cudowny! Słodkawy i otulający.

 Garnier Fruity Passion odżywka do włosów normalnych i suchych.
 Znów natura, cena ok. 9 zł i znów genialny zapach! Istny egzotyczny, orzeźwiający owocowy koktajl! Już raz użyłam i włosy pachną dłuuugo dodatkowo są mięciutkie i gładkie. Coś czuję, że polubimy się na dłużej :)

 Szampon Timotei z wyciągiem z alpejskich ziół.
Ponownie zapach. Musicie wiedzieć, że ja zapachowa kobieta jestem. Jak coś wydziela ładną woń - będzie moje :D Szampony Timotei lubię od dawna i często do nich wracam, a po ostatniej porażce z Joanną musiałam kupić coś sprawdzonego. Simply - cena ok. 10 zł.

 Taft lakier do włosów nr 4 Ultra Strong
 Simply cena ok. 10 zł. Lakiery z Taft są moimi ulubieńcami.

 Garnier  Krem nawilżający do skóry suchej i wrażliwej z ekstraktem z róży
Kupiłam w Naturze na przecenie za ok. 12 zł. Nie znałam go wcześniej, używam po raz pierwszy i nic więcej poza tym, że ładnie pachnie, Wam na razie nie powiem ;)

.Essence Get Big Lashes - pogrubiający tusz do rzęs.
 Mój ulubieniec! To już moje drugie opakowanie i wkrótce pojawi się o nim recenzja. Niecałe 11 zł w Naturze.

 Essence I love stage - baza pod cienie.
Skuszona wieloma -pozytywnymi recenzjami, będąc w Naturze wrzuciłam ją do koszyka. Kosztowała 10zł z małym hakiem. Póki co użyłam dwa razy i sprawdza się świetnie.


I to tyle:) Szału nie ma, ale jak wspominałam kupiłam tylko to co się pokończyło, choć wiele rzeczy z półek kusiło, ale udało mi się powstrzymać;)

Pozdrawiam;**

środa, 6 marca 2013

2x Pomadka od NYX. Tea Rose & Circe

Hej :*

Dziś post o moich dwóch pomadkach od NYXa. 
Rzadko zdarza się, że mam coś na ustach poza balsamem lub czymś ochronnym, więc szminek czy błyszczyków posiadam mało, ale coś tam jest. Między innymi dwie pomadki NYX jedna w kolorze 628 Tea Rose, a druga 522 Circe.




Na pierwszy ogień ta, którą lubię bardziej czyli 628 Tea Rose.

Pomadka w jasno różowym odcieniu, niesamowicie kremowa! Świetnie się rozprowadza i jest dobrze napigmentowana. Póki nic nie jem i nie piję na ustach utrzymuje się bardzo dobrze, po jakiś czasie wymaga lekkich poprawek, ale nie przeszkadza mi to jakoś bardzo, tak jak mówiłam, rzadko używam szminek, więc nie mam wielkich wymagań.






Druga pomadka, którą już mniej lubię czyli nr 522 Circe.
 Dlaczego mniej? Ciężko jednolicie rozprowadzić jej kolor na ustach, jednak gdy poświęcimy jej więcej czasu - uzyskamy ładny efekt. Jest równie kremowa, jak poprzednia, ale  bardziej wchodzi w załamania i szybciej się ściera. Kolor to typowy nudziak i według mnie lepiej wygląda przy opalonej twarzy. Mimo to, że mniej lubię to używałam częściej właśnie latem:)




Obie szminki kupiłam na allegro za około 15 zł/szt.

Jak Wam się podobają? I co same sądzicie o szminkach NYX?

Pozdrawiam i do następnego ;**

wtorek, 5 marca 2013

Czas na czerwień! Mani Lovely Color Mania 87

Witajcie!

Dziś znów lakierowo :)
Wczoraj robiąc porządek w swojej lakierowej kolekcji znalazłam ten oto lakier Wibo z serii Lovely Color Mania o nr 87. Byłam przekonana, że lakier będzie już od wyrzucenia bo kupiłam go już spory czas temu, ale ku mojemu zaskoczeniu jego konsystencja jest nadal idealna i w nagrodę wylądował na moich pazurkach :)



Jest to intensywna czerwień z domieszką koloru pomarańczowego i złoto-różowymi drobinkami. Dla mnie świetny efekt:)
A ten piękny blask zawdzięczam topperowi z Essence "Better than gel nails" -uwielbiam go:)


Jak Wam się podoba?:) Mnie nastraja pozytywnie. W dodatku za oknem piękne słońce, zero chmur i intensywnie czuć wiosnę! 
Pozdrawiam ;**

poniedziałek, 4 marca 2013

Świderki bolognese - czyli mała wtopa...

Cześć :)
Dziś kulinarnie. Coś Wam nie pasuje w tytule? I macie racje... Miało być Spaghetti Bolognese. Miało być... 
Jeszcze godzinę temu dałabym rękę, że mam makaron spaghetti. Jakieś było moje zdziwienie, kiedy po przyrządzeniu sosu i zagotowaniu wody otwarłam szafkę a tam spaghetti brak! Każdy rodzaj makaronu, poza spaghetti... No cóż. Do sklepu pędzić już było za późno, padło więc na świderki :)
Jednak wiadomo, na przyszłość już będę upewniać się czy mam makaron spaghetti, bo z nim to danie smakuje o wiele lepiej i tak jak powinno ;)



Zajmijmy się przyrządzaniem. Moje proporcje starczają na około 2 porcje.

SOS BOLOGNESE
 
SKŁADNIKI:
 
- 300 g. mięsa mielonego
-łyżka przecieru pomidorowego
- 250 ml pomidorów z puszki  (zblendowanych)
- 1/2 cebuli
- 2 ząbki czosnku
- ser zółty do posypki
-przyprawy: sól, pieprz, ostra papryka, pepperoni, bazylia, oregano, majeranek

PRZYGOTOWANIE:

Pół dużej cebuli kroimy w kostkę i wrzucamy na rozgrzany olej, by lekko się zarumieniła. Następnie wrzucamy mięso i podsmażamy do momentu uzyskania beżowego koloru. Dodajemy przecier oraz zblendowane pomidory. Chwilkę gotujemy/dusimy i na koniec dorzucamy zmiażdżony czosnek i przyprawy w ilości wg upodobań - ja lubię na ostro.
TADAM.
To wszystko! Prosto i szybko:)
Oczywiście w między czasie gotujemy makaron SPAGHETTI (ja lubię al dente) ;)
A po nałożeniu na talerz posypujemy startym drobno serem.



Smacznego! ;**
 

niedziela, 3 marca 2013

Denko #1

Cześć :)

Dziś mój pierwszy projekt denko!
Uzbierało mi się kilka pustych opakowań, pamiętałam o tym, by ich nie wyrzucać i pochwale się Wam co ostatnio udało mi się zużyć.


1. AVON Intensywne serum antycellulitowe z wyciągiem z karamboli.
Używałam głównie na pośladki i uda. Zniknięcia cellulitu nie zauważyłam (błagam, który kosmetyk niby to robi?;)), ale kosmetyk ładnie nawilża, delikatnie napina skórę, daje uczucie chłodzenia i takiego lekkiego szczypania. Przyjemne uczucie:) 
Opakowanie ma 150ml, produkt jest dość gęsty, zielonkawo-żółty i przyjemnie pachnie. Nie pamiętam dokładnej ceny, dorwałam go w katalogu na przecenie za kilkanaście zł. Jeśli znów będzie w podobnej cenie z chęcią go kupię.

2. JOANNA Szampon do włosów suchych i zniszczonych z miodem i cytryną.
Totalna porażka, nie będę się tutaj rozpisywać na jego temat ponieważ napisałam już o nim szczegółową recenzję TUTAJ

3.ORIGINAL SOURCE żel pod prysznic Mango&Makadamia.
Dla mnie bomba! Genialny zapach, ciekawe opakowanie (i opis z tyłu!). Żel ma pojemność 250 ml, starczył mi na niecały misiąc, a kupiłam go w dwupaku w Biedronce za niecałe 11 zł :) Z pewnością do niego powrócę. 

4. NIVEA Diamond Gloss Szampon nadający diamentowy blask do włosów matowych i pozbawionych blasku.
Opakowanie ma 250 ml, znów nie pamiętam dokładnej ceny ale pewnie coś koło 10 zł. Może ciut więcej :)
Bardzo lubię ten szampon. Jest gęsty i niewielka ilość daje świetną pianę, pachnie przyjemnie , dobrze myje. Szampon zawiera w sobie malutkie świecące drobinki, które przy spłukaniu nie zostają na włosach (a przynajmniej są niezauważalne). Na pewno kupię ponownie.

5. JOANNA maseczka nawilżająca z miodem i cytryną do włosów suchych i zniszczonych.
 Krótko - nie spasowała mi, nie kupię ponownie, a recenzję tego kosmetyku znajdziecie TUTAJ

6. AVON odżywczo-nawilżający krem na dzień z SPF 15.
To już moje 3 zużyte opakowanie tego kremu, więc już wiadomo, że krem ten uwielbiam! Jako jeden z  nielicznych kosmetyków z Avonu sprawdza się u mnie genialnie. Już sam zapach jest nieziemski! Mam cerę suchą i ten krem świetnie ją nawilża, a dodatkowo po dłuższym stosowaniu delikatnie wyrównuje jej koloryt.
Jest dość gęsty, a przez to wydajny.
Słoiczek zawiera 50ml produktu, a jego stała cena to o ile dobrze pamiętam 26 zł, jednak ja staram się go wyłapywać na przecenach (choć uważam, że warto dać za niego nawet te 26zł)
Z pewnością kupię ponownie!

7. NVEA odżywczy krem nawilżający na dzień.
 Krem tłustszy niż wspomniany wcześnie z Avonu, dlatego używałam go głównie na noc. Jak dla mnie jest średniakiem. Nie zachwyca, ale tez jakość szczególnie nie zawodzi. Kupiłam z braku laku na jakiejś przecenia za ok 11zł/50 ml. Co najbardziej mnie w nim drażni? Zapach. Typowy Niveowski, a ja za nim jakoś szczególnie nie przepadam ;) Kolejny minus jest taki, że nałożony na podrażnione miejsca powoduje szczypanie.
Nie kupię ponownie.

8. ADIDAS Action 3 Fresh antyperspirant w kulce.
Już kiedyś Wam wspominałam, że to moje ulubione antperspiranty. Ze wszystkich, które do tej pory używałam, tylko te z Adidasa nie wywoływały u mnie uczulenia. Hamuje pocenie, przyjemnie pachnie (wszystkie kolory!) i jest wydajny.  Stosuję od lat i mam zamiar nadal to robić
Cena to około 12 zł/50ml

9. AVON  Nawilżający mus do ciała Mleko i Miód.
Kolejny mój Avonowski ulubieniec do którego często wracam, zwłaszcza w sezonie jesienno-zimowym. Piękny, słodkawy, taki otulający zapach, który długo utrzymuje się na skórze. Dość gęsty (jak to mus;)), przez co wydajny. Błyskawicznie się wchłania, dobrze nawilża, a skóra po jego użyciu delikatnie się błyszczy.
W stałej cenie kosztuje coś koło 18 zł, choć nie pamiętam dokładnie, jednak ja zamawiam go na przecenach.
Kupię ponownie :)



To tyle na dzisiaj:) Kolejne denko pojawi się gdy znów nazbieram trochę pustych opakowań :)

Miłej niedzieli ;**



piątek, 1 marca 2013

Break Dancer Mani

Heej:)

Dziś kolejne Mani.

Na moich paznokciach znów sprezentowany lakier Oriflame Break Dancer nr 10864.1
Fiolet z malutkimi różnokolorowymi drobinkami. Nałożone mam 2 warstwy, myślę że 3 wyglądałyby idealnie, ale że już nie chciało mi się babrać poprzestałam na dwóch :)




Jak Wam się podoba?
Pozdrawiam ;**

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...